Teraz kilka słów o dziewczynach :).
Obie pobiegły w biegach pokazowych. Dla Fońki było to drugie spotkanie z wabikiem. I podobnie jak dwa tygodnie temu, podczas biegu zgubiła wabik. Wykazała sie jednak prawdziwym zacięciem. Jak uparty „osiołek”, a może raczej jak prawdziwy płochacz, dzielnie przeszukiwała teren w poszukiwaniu zguby.  Trwało to dosyć długo, a ona kluczyła, węszyła, biegała  do przodu, cofała się i okładała pole. A ponieważ chwilami chowała się za górką i bałam się, aby w tych swoich poszukiwaniach nie oddaliła się za daleko to ruszyłam z odsieczą. Nie zdążyłam dobiec do wabika, gdy Fonia zauważyła w mojej okolicy swoją zgubę. Ruszyła, minęła mnie w pełnym biegu i na mecie dopadła wabik.
Widać, że Fonia ma zacięcie do biegania, ale straszna z niej jeszcze gapcia 😉
I filmik z biegiem Foni 🙂

Przyszła pora na Talię. Dla niej z koleji był to absolutny debiut zarówno coursingowy jak i pierwsze spotkanie z wabikiem.
 Gdy zobaczyła szczeleszczący wabik to pierwszą jej reakcją była próba ucieczki ;). A gdy próbowałam jej odpiąć obrożę to chciała zamienić się w małą, niewidzialną myszkę. Jednak instynkt pogoni wziął góry i pognała przed siebie.
Do pokonania miała dużo krótszą trasę, a wabik zakręcał tylko w prawo.
Jej bieg wyglądał tak jak pierwsze próby Mojki, czyli cała naprzód na prostej i wielkie zdziwienie gdy to „coś” nagle zmieniało kierunek – na zakrętach trochę gubiła tor. Mam nadzieję, że połknęła bakcyla i uda mi się namówić właściciela Talii, aby w przyszłym roku spróbował jej zrobić licencję coursingową.
I film z Talią w roli głównej 😉
A na zakończenie nad Minikowem pojawiła się tęcza. Piękny widok !!!

ps. zapomniałam o najważniejszym, czyli  o pomiarze ;). Oficjalny pomiar Foni minus 48 cm !!