Jak to się zaczęło ?
Moja przygoda z whippetami rozpoczęła się stosunkowo niedawno, bo w 2009 roku, kiedy to w domu pojawiła się Mojka (Whiteheads BE MY SUNSHINE). Moja vel Mojka szybko podbiła serca wszystkich domowników i pozwoliła zrozumieć charcią naturę. Razem z Nią poznawałam zasady panujące na wystawach psów i corsingach, czyli terenowych biegach chartów. Doskonale pamiętam naszą pierwszą wspólną wystawę i nerwy, które mi towarzyszyły. Czy zdołam ładnie pokazać psa ? Czy nie popełnię gafy ? Czy „swojego zdenerwowania” nie przekażę Mojce ? Czy połknę wystawowego bakcyla ? Chyba nie muszę pisać jak się to wszystko skończyło….. Aaa…..napiszę. Skończyło się charcią chorobą i w tej chwili nie wyobrażam już sobie życia bez tych pięknych, dostojnych, czasami spokojnych, a innym razem szalonych psów. 😉
W 2011 roku po udanej wyprawie do Szwecji Mojka urodziła szczeniaki pod przydomkiem Whiteheads. Był to miot „S” . S – jak Sunshine i S – jak Silver, domowe imię taty szczeniaków. Razem w Gosią Białogłowy (hodowla Whiteheads) Współwłaścicielką Mojki odbierałyśmy poród, razem wybierałyśmy imiona dla szczeniaków. Dla mnie był to szczególny okres. Opieka nad mamą i szczeniakami, obserwacja jak szybko rosną i się zmieniają maluchy. Jak otwierają oczy, jak stawiają pierwsze kroki i zaczynają się bawić, rozrabiać. To doświadczenie życiowe pozwoliło mi zrozumieć jak wiele wysiłku wymaga prawidłowe odchowanie miotu. Ile czasu pochłania i jak w przeciągu kilku tygodni człowiek przyzwyczaja się do tych małych stworzonek.
Z miotu „S” została ze mną córka Mojki – Fonia. Rozpoczął się nowy rozdział – życie z dwoma whippetami pod dachem. Nowe obserwacje, kolejne wystawy, tym razem z Fonią, coursingi i próby pracy smyczy chartów w duecie matka, córka.
Później przyszedł czas na męską decyzję, czyli po długich przemyśleniach w 2014 roku złożyłam wniosek o rejestrację własnego przydomka hodowlanego. Chciałam, aby nawiązywał trochę do imienia rodowodowego Mojki, a trochę do mojego nazwiska. I tak powstała hodowla „Sunshine Whirl”.
A jak już powstała to i na świecie pojawił się miot „MY”. „MY” jak Moja vel Mojka – moja pierwsza whippetka, babka miotu. Nie mogło być inaczej i po Foni i Kamisiu została w domu suczka Miłka. Trochę nie planowanie został również piesek Grubcio. Ale skradł moje serce na tyle skutecznie, że nie potrafiłam się z nim rozstać…… tym razem rozsądek przegrał.
Na czym chcę się skupić w hodowli ? Mam nadzieję, że whippety urodzone pod moim dachem będą psami jak najbardziej zbliżonymi do wzorca (choć wzorzec daje pewne pole do interpretacji). Ale też psami, które chętnie będą uczestniczyły w charcim życiu sportowym – coursingach. One to naprawdę kochają, bieganie to ich żywioł !!! Dla maluchów będę poszukiwać domów, które zapewnią im odpowiednie warunki i troskliwą opiekę oraz pozostaną ze mną w kontakcie.